Łagodność podarowana, czyli słowo o sztuce wybaczania


Celowo lub niechcący, w odwecie lub przez przypadek. Wszyscy jesteśmy krzywdzeni i wszyscy krzywdzimy innych.  Dlaczego zatem nie potrafimy darować sobie i innym? Dlaczego nawet nie dopuszczamy do siebie myśli, że moglibyśmy wybaczyć?
Czy przebaczenie, w prawdziwym tego słowa znaczeniu, jest w ogóle możliwe? Przecież w przebaczaniu jest pewna sprzeczność. Bo wybaczyć, to wcale nie znaczy zapomnieć. Można przebaczyć i nadal pamiętać prawdopodobnie tylko wtedy, gdy zło przestaje być ważne. Pamiętamy je, ale już nas nie dotyka, nie porusza, staje się czymś błahym. To prowadzi do wniosku, że przebaczenie staje się zawiadomieniem sprawcy, że jego czyn nas już nie boli, że nie ma znaczenia, że mamy inne ważne sprawy. A przecież istota przebaczenia ma polegać na przezwyciężeniu własnej pamięci, własnego żalu, czasem własnej nienawiści.
Zasadnicze wydaje się być pytanie – komu potrzebne jest przebaczenie – sprawcy czy ofierze? Do czego jest ono potrzebne ofierze?
Istnieję kilka powodów, dla których warto wybaczać. Po pierwsze, większość Polaków uważa się za chrześcijan, a wybaczenie stoi wysoko w hierarchii chrześcijańskich wartości. Po drugie, warto wywołać w sobie empatię wobec drugiego człowieka. Postawić się w skórze sprawcy i zrozumieć motywy jego postępowania. Poza tym, nie powinniśmy w sobie hodować urazy. Uraza i nienawiść zabijają  dzień po dniu, trzymają w mocy sprawcę, zniewalają życie ofiary. Co nie znaczy, że koniecznie trzeba zapomnieć.  Idealna sytuacja to taka, gdy wspomnienia są dużo bardziej bledsze i tracą na znaczeniu.
Everett L. Worthington opracował pięciostopniowy model ułatwiający proces przebaczania (metoda REACH – skrót od pierwszych liter poszczególnych kroków).
R – Recall the hurty – przywołaj krzywdę. Naturalne jest to, że czujemy strach lub złość, gdy ktoś nas krzywdzi. Naturalnym zachowaniem w tej sytuacji jest unikanie agresora, unikanie myśli o bolesnych wydarzeniach, co bywa frustrujące i z pewnością nie jest łatwe. Nie ma szans na przebaczenie, gdy w naszej psychice dominują strach i złość. Nie przebaczymy też, jeśli ciągle będziemy rozpamiętywać przykre wydarzenia. Bardzo pomocna, a w niektórych przypadkach niezbędna jest psychoterapia, która pomaga w przekserowaniu naszych myśli na inną ścieżkę.
E – Empatize with the one who hurt you – empatia ze sprawcą. Spróbuj wyjaśnić, zrozumieć bolesne zdarzenia, ale spojrzyj na nie z perspektywy sprawcy – tak jak przypuszczalnie zrobiłby to adwokat w sądzie. Jeśli znajdziemy obiektywne wyjaśnienie czynu sprawcy, będziemy mogli dalej żyć, zostawiając traumatyczne zdarzenie za sobą.
A – Altruistic gift of forgiveness – altruistyczny dar przebaczania. Przypomnij sobie sytuację, kiedy czułeś się winny z powodu wyrządzenia komuś krzywdy, a ta osoba wybaczyła ci. Dawanie sprawia, że czujemy się lepiej. Ofiaruj dar przebaczenia oprawcy nie tylko dla jego dobra, ale również dla własnego spokoju ducha, który w zamian otrzymasz.
C – Commitment to forgive make – zaangażowanie w przebaczenie. Zaangażuj się w przebaczenie, najlepiej zrób to publicznie, tak byś później nie miał możliwości wycofać się z tego.
H– Hold on to the forgiveness – utrzymanie przebaczenia. Podtrzymuj przebaczenie. Nawet jeśli przebaczysz swojemu oprawcy, bolesne wspomnienie wypłynie na powierzchnię. Na szczęśćie wspomnienia te nie będą tak silne i niszczące jak przed wybaczeniem. Naucz się zakłócać wszystkie myśli związane z zemstą, nie rozczulaj się nad sobą.
Istnieją dwa typy przebaczenia – decyzyjne i emocjonalne. Przebaczenie decyzyjne sprowadza się do podjęcia decyzji , jaką postawę przyjmiemy wobec sprawcy. Przebaczając, traktujemy go jak pełnowartościowego człowieka i rezygnujemy z zemsty. Przebaczenie emocjonalne jest zastępowaniem emocji negatywnych pozytywnymi: empatią współczuciem, miłością. Obydwa typy są ważnymi, głębokimi procesami wewnętrznymi, zachodzącymi wewnątrz nas, nawet bez wypowiadania słów „wybaczam ci”.
Przebaczenie nie oznacza jednak, że przebaczenie jest akceptacją niesprawiedliwości. Można przebaczyć wewnętrznie i wciąż domagać się sprawiedliwości. Przykładowo można wybaczyć mordercy swojej matki, ale nie oznacza to, że sprawca powinien być zwolniony z odpowiedzialności za swój czyn. Przebaczenie nie jest usprawiedliwianiem czynu oprawcy.
W psychoterapii proces przebaczania można prześledzić krok po kroku. Najpierw musimy uznać, że dokonała się niesprawiedliwość i nazwać ją. Ten pierwszy krok wcale nie jest prosty. Bywa, że zaprzeczamy doznanej krzywdzie. Trudno bowiem dopuścić do siebie myśl, że się było (lub nadal jest) krzywdzonym przez kogoś bliskiego: ukochanego rodzica, partnera czy dziecko. Trudno się przyznać przed sobą, że staliśmy się ofiarą, okazaliśmy się słabi, łatwowierni, daliśmy się wykorzystać, nadużyć.
Potem trzeba dopuścić ból i przykrość. Pozwolić sobie na łzy, które – bywa – pojawiają się znikąd.
Wyrażenie gniewu, złości, czasem wściekłości jest kolejnym etapem procesu wybaczania. Trudno te uczucia dopuścić w przestrzeni społecznej, brak na nie tolerancji. Dlatego tłumimy je, jak długo zdołamy i dzięki temu czujemy się bezpieczniej. Sądzimy, że gniew jest czymś złym wręcz grzesznym, z czego trzeba się będzie tłumaczyć. Dzieje się tak, ponieważ często mylimy gniew i złość z agresją. Złość jest otwartym wyrażaniem swoich emocji. Agresja zaś jest napastliwością lub odpłatą.
Dopiero przejście przez te wszystkie etapy pozwala nam na bardziej obiektywne widzenie rzeczy, na lepsze zrozumienie tego, co się działo. I wtedy możliwe jest wybaczenie.
Jako efekt wybaczenia pojawia się łagodność wobec siebie i innych. Zadziwia czasem łagodność starszych ludzi, którzy przeżyli wojny, liczne niesprawiedliwości i niepowetowane straty – wydaje się, jakby patrzyli na to wszystko, co ich spotkało, z daleka, kiwając głową. Wybaczenie uwalnia od zżerającej urazy i złych myśli. Daje wolność w sercu. Pomaga dorosnąć, co oznacza wziąć odpowiedzialność za swoje myśli, uczucia i działania.
Powiązany wpis:
Mamuśka
We wpisie w dużej mierze oparłam się na „Charakterach” Nr 4 (159)

Komentarze