Związki i rozwiązki czyli kochance męża poślij kwiaty

Ogólnie wiadomo, że wszelkie emocje związane z rozstaniem muszą jakimś kanałem wydostać się z każdej istoty; nawet pies, kiedy poczuje zew natury,  może ugryźć właściciela. Smutek, żal, złość i inne uczucia od A do Z muszą wybrzmieć, obojętnie czy to z długością szesnastki czy całej nuty z fermatą. Odchodzący moim zdaniem mają o tyle łatwiej, że u nich to wszystko zaczyna się wcześniej, bo to  ich umysłach rodzi się myśl o odejściu jako najprostszym rozwiązaniu swoich problemów w związków. Jest związek – są problemy związkowe, nie ma związków – problemów związkowych nie ma, bo skąd mają być; tak to przedstawia się wielu osobom.
Porzuconych – niech rozbawi jak mnie do wesołości wariatki Song
który skłonił mnie do napisanie niniejszej notki i który w pierwszym momencie przywiódł mi na myśl instytucję płaczków żydowskich (z całym poszanowaniem), ale tak to właśnie jest: on niechże rzuci sucho „Spadaj, mała” i nie zostawia po sobie niezatartego, żałośnie śmiesznego wspomnienia ciapka, który – uwolniwszy się podstępem od hetery wysysającej z niego życie – pół godziny po wyprowadzce dzwoni do niej skarżąc się, że jest głodny, nie ma pieniędzy, a nowe łóżko niewygodne; ona i tak będzie rozpaczała przez jakiś czas, nawet po najgorszym kłamliwym luju, gdyż poród nowego życia zawsze odbywa się w bólach. Wykonanie rewelacyjne, muzycy prześwietni, cała klasyka wszelkich rozwiązków: facet jednym zdaniem niby zamyka rozdział i idzie dumać do swojej jaskini, a częściej pocieszać się w ramionach tej jedynej, doskonałej, niebiańskiej istoty, dzięki której wyrwał się z okowów małżeńskiego horroru; babeczka zaś musi sobie jeszcze długo, długo pogadać na ten temat, aż dojdzie do trafnego wniosku, że jedną z jej najlepszych decyzji życiowych było nie przyjęcie chłoptasia z powrotem – dżentelmena poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale po tym, jak kończy; żaden garnitur od Armaniego z buraka nie zrobi pana. A potem to nic, tylko uważniej patrzeć i słuchać ludzi, co i w jaki sposób mówią. Zamiast kwiatów kochance męża – spraw sobie, kobieto, nowe szpilki! Ciesz się i błogosław ją, że go sobie wzięła; on zawsze taki był, a ona tylko otworzyła Ci oczy.
Jeśli ktoś ma więcej czasu i ochoty, może sobie oglądnąć to (FIREPROOF tu), nie chodzi mi o wątek religijny, to sprawa bardzo indywidualna – tylko po prostu o autorytety i pewne wartości oraz chęci do zmian. Bo jak trafnie zauważa wiele osób – zmienić możemy jedynie siebie.

Komentarze