Odbij się do przodu – rozwój po traumie


Jak pisze Michaela Haas, w wieku 8 lat przeżyła potencjalnie zagrażający życiu wypadek na rowerze, skutkujący pęknięciem czaszki i gwałtowny atak w Indiach, gdy mając 20 lat samotnie podróżowała po Azji. Po obydwu wypadkach szok stopniowo osłabł i patrząc wstecz autorka widzi te wydarzenia jako ledwie incydenty na drodze swojego życia. Gdy jednak odkryła, że jej mąż, któremu ufała całkowicie, okazał się popisowym kłamcą, wiedza ta rozbiła ją i posiniaczyła na całe lata. Gdy wywrócił się stos kłamstw, nie miała do czynienia z fizyczną śmiercią, lecz ze śmiercią zaufania, śmiercią związku, śmiercią bezpieczeństwa. Jednak wyszła z tego.
Wszyscy konfrontujemy się z trudnymi doświadczeniami. Ból przychodzi w różnych konfiguracjach i proporcjach.Terapeuci zajmujący się bardzo realnym bólem ocalałych, którzy cierpią z powodu PTSD (zespołu stresu pourazowego), twierdzą, że zdecydowana większość ludzi przetrwa bolesne wydarzenia życiowe, stratę i wypadki, a wykrywalne, długotrwałe konsekwencje będą nieliczne. Nikt z nas nie przechodzi życia bez doświadczenia utraty ukochanej osoby, poważnej choroby czy przynajmniej kilku zagrażających życiu okoliczności. Kiedy lekarze i psychiatrzy badają zjawiska straty, smutku czy traumy błędnie zwracają uwagę na ludzi cierpiących najbardziej. Większość osób, która przeżyła traumę, zapewnia w końcu o nowej chęci do życia, wzroście empatii i zwiększonej dojrzałości emocjonalnej i to nie pomimo, lecz z powodu bolesnych doświadczeń, a niekiedy także w trakcie trwania stresu pourazowego.
Wiele osób sądzi, że odporność jest rodzajem teflonu, nieprzeniknionej zbroi, która w sposób magiczny chroni przed bólem i cierpieniem, jednak specjaliści od stresu pourazowego mówią co innego: odporność polega na małych krokach, na posuwaniu się z wolna do przodu. Sytuacja zmienia się dopiero wtedy, gdy ludzie przyjmują swoje cierpienie i pozwalają, by wniknęło w głąb.
„Trauma” dosłownie znaczy „uraz”, „rana”, realne lub możliwe zagrożenie śmiercią lub poważnym urazem. Potencjalnie traumatyzujące wydarzenia obejmują udział w walce, napaść, porwanie, ataki terrorystyczne, wykorzystanie seksualne lub choroby zagrażające życiu. Określamy traumę nie tyle przez samo zdarzenie, ale poprzez emocjonalny i psychologiczny skutek, jaki wywiera ono na ludzi. Zwracamy uwagę na każde wydarzenie, które stanowi wyzwanie dla głębokiego systemu przekonań człowieka: ludzie zaczynają kwestionować to, jak działa ich świat, kim są, jak żyją i jaką mają przyszłość. Większość ludzi będzie cierpiała z powodu pourazowego stresu w następstwie traumy, ale większość z nich wróci do zdrowia dzięki terapii i upływowi czasu. Jakkolwiek trauma nie jest dobrą rzeczą, w następstwie traumy ludzie stają się bardziej wrażliwi, również silniejsi. Rozwój pourazowy był obserwowany na całym świecie i w różnych religiach. Badania obejmują traumy pisane przez duże T, ale też traumy bardziej powszechne, które wywracają życie: operacje, zastraszanie, ciąże nastolatek, wypadki samochodowe.
Niestety, mamy długą historię lekceważenia bardzo realnego stresu ocalałych z Holokaustu, weteranów walk i ofiar przemocy. Przez dziesięciolecia ich ból i lęk były minimalizowane i wyśmiewane. Lekarze z doktoratami lekceważyli żołnierzy, którzy cierpieli na „żołnierskie serce”, a Zygmunt Freud ofiary wykorzystania seksualnego nazywał histeryczkami. Wielu ocalałych doświadczyło przeraźliwie złego traktowania, niezrozumienia, a nawet powtórnego traumatyzowania przez lekarzy, personel szpitalny i terapeutów.
Obecnie dosyć dobrze rozumiemy, co traumę pogarsza: powtarzanie lub przedłużane narażenie na nią, brak wsparcia, traumatyczne przeżycia w młodym, rozwojowym wieku, nadmierna brutalność, obwinianie siebie.
Pytania, które ludzie zadają najczęściej to” Jaka jest recepta?” i „ile czasu zajmuje dojście do siebie po traumie?”. Wielu terapeutów odkryło, że odzyskiwanie zdrowia po kryzysie odbywa się etapowo, od pierwszego szoku, przerażenia lub odrętwienia, do procesu powracania do zdrowia. Także w rozwoju pourazowym występuje coś, co przypomina etapy, ale nie można ich standaryzować. Czasami radzenie sobie ze strasznymi sprawami zajmuje długie lata, więc idea jeden rozmiar dla wszystkich jest błędna. Jeden robi coś w 6 miesięcy, a innej osobie zajmuje to 10 lat. Trzeba być bardzo ostrożnym w określaniu, co jest zdrowe, a co nie, i brać pod uwagę ramy czasowe. Nie ma poprawnego sposobu przeżywania żałoby, tak jak nie ma poprawnego sposoby kochania.
Idee i pisma starożytnych Greków, Hebrajczyków, wczesnych chrześcijan, hinduistów i muzułmanów obiecywały możliwość odnalezienia błogosławieństw w trudnych czasach. Często zalecały konieczność pokonania trudności, aby ocalony powrócił z magiczną miksturą, które uleczy jego i jego lud. Mojżesz poszedł na górę, Budda opuścił pałac, Jezus poświęcił siebie. Paweł pisze w Nowym Testamencie: ” (…)chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość – wypróbowaną cnotę, cnota zaś – nadzieję (…)”. Afrykańskie przysłowie mówi nam, że „spokojne wody nie czynią dobrych żeglarzy”.  Nawet Batman stał się największym na świecie pogromcą przestępców po tym, gdy jego rodzice zostali zamordowani. Od Buddy do Batmana – przemiana w bohatera za sprawą przejścia przez ciężkie próby należy do najstarszych mitów ludzkości. A zatem idea mówiąca o tym, że zetknięcie się z dużą przeciwnością może być transformacyjne nie jest nowa. Nowe jest to, że to starożytne spostrzeżenie rozszerza się w klinikach, armiach i hospicjach.
Cytowany tekst pochodzi z książki „Niezniszczalni. Rozwój po traumie” Michaela Haas, Wydawnictwo Charaktery 2017, zachęcam do przeczytania.
Zachęcam też do przeczytanie  postu: Jak po zdradzie osiągnąć szczęście bez powodu?

Komentarze