Podnoszę wibracje

 Święta przeszły szybciutko.

W Wielkanoc śniadanie z bliskimi, potem czas dla siebie - miałam nastrój na nadrabianie zaległości z pracy zawodowej i przez kilka godzin w niedzielę i poniedziałek zrobiłam tyle, co w cały tydzień w biurze, uwzględniając czas poświęcony na narady, pogaduszki, odbieranie telefonów i załatwianie pilnych spraw bieżących.

Ale po południu wyległam na taras ogrzać się w cieple wiosennego słońca, słuchać śpiewu ptaków, brzęczenia pszczół, oddychać ciepłym powietrzem, po prostu być tu i teraz. 


Stanowczo ogłaszam sezon na wyłażenie spod kołdry i koca.

Komentarze

  1. Żartowałam w pracy, że w tym roku lato już było... tydzień temu. Wierzę jednak, że wróci i jeszcze sobie ponarzekamy na upał.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podpisz się, proszę! Komentarze anonimowe zgodnie z regulaminem bloga nie są publikowane. Spam, nawet podpisany, również nie będzie publikowany.